poniedziałek, 10 grudnia 2018

Recenzja 10: " Szukając Noel" Paul Evans



"Nigdy nie czułem się swobodnie w otoczeniu ludzi pięknych i olśniewających. Życie nauczyło mnie, że najuczciwsi i najbardziej godni zaufania są zwykle ci, którzy wydają się nieco pokraczni i sfatygowani. Nie zawsze ale zazwyczaj."

Przeczytałam książkę Richarda Paula Evansa pt. : "Szukając Noel" i wzruszyłam się jak mało kiedy, po prostu łzy lały się jak wielkie grochy po moich policzkach, dlaczego?
Bo „Anioły naprawdę czasem przebierają się za ludzi i schodzą na ziemię
Bo ... Ta książka jest niesamowita, pełna uroku, ciepła, zapachu domu, miłości, ale też ogromnego cierpienia, samotności, krzywdy i bólu nie do zniesienia. Piękne rozmyślenia głównych bohaterów. Przemyśleń dojrzałych i mądrych, od których nie da się uciec i które nie dają świętego spokoju jakiego chcielibyśmy zaznać po przeczytaniu książki. Książka ta sieje ciszę, która liże rany i daje siłę, nadzieję na wybaczenie...Ta książka dotknęła mnie do głębi.
"Rodzina jest dla człowieka niczym płótno dla artysty. Przelewamy na nie najwspanialsze marzenia. Kreślimy je często w sposób niedoskonały i nieudolny, ale wszyscy jesteśmy przecież zaledwie amatorami w sztuce życia. Jeśli jednak nie skupiamy się na roztrząsaniu własnych pomyłek, z czasem powstają w ten sposób prawdziwe arcydzieła. Z czasem uczymy się także, że to nie piękno końcowego efektu godne jest najwyższej pochwały, lecz wysiłek, jaki wkłada się w jego malowanie."

Polecam, warto zatracić się dla niej chwilkę, może nawet dwie...

A.S.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz