"Papierowe miasta" John Green
Jedna
książka, a potrafi tyle uzmysłowić.
Ile razy pragnęliśmy
zostać sami? Uciec jak najdalej i nigdy nie wracać. Ile razy
zakładaliśmy maski, by sprawiać dobre pozory? Ile razy czuliśmy,
że nie jesteśmy sobą i zaczynamy się "dusić". "Dusić",
bo byliśmy we własnym ciele, ale inną niż naprawdę osobą-
wykreowaną przez społeczeństwo. Ile razy chcieliśmy pokazać
prawdziwego siebie, ale strach przed przekroczeniem granicy
"normalności", postawionej przez nie wiadomo kogo,
wygrywał? Wolimy stać się przeźroczyści, by nikt nie zwracał na
nas uwagi.
Tak samo było z
Margo. Była zwykłą nastolatką ze swoim gronem przyjaciół,
fałszywych przyjaciół. Pewnego dnia coś w niej pękło. Można
rzec, że się załamała. Z ogromną dokładnością zaplanowała
swoją ucieczkę w najodleglejsze miejsce w Stanach.
Quentin przebył wiele
setek kilometrów z przyjaciółmi, by odnaleźć dziewczynę bliską
jego sercu. Tym samym udowodnił, że z odpowiednimi osobami
potrafimy zawędrować nawet na koniec świata. Przyjaciele to
również osoby, które pozostaną z nami w najtrudniejszych
momentach i będą starać się nas wspierać na wszelkie sposoby.
Quentin wiele razy tracił nadzieję, ale z pomocą Radara i Bena
szybko ją odzyskiwał.
Podsumowując warto
doceniać każdą chwilę i osoby, które napotykamy na swojej
drodze, ponieważ każda z nich wprowadza coś nowego do naszego
życia, a być może zostanie z nami do samego końca. I na sam
koniec- czas ściągnąć maskę i być najlepszą wersją siebie!
Karolina Michalec kl.3B
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz